„Wstydzimy się łez. Jeżeli zdarzy nam się rozpłakać, odwracamy głowę – łzy traktujemy jako dowód naszej słabości i nie chcemy, aby inni oglądali nas wówczas, kiedy nasza maska opada. Gotowałam sobie dzisiaj obiad, czekając aż mój mąż wróci z pracy i myślałam o ostatniej kłótni, która nam się zdarzyła i o tym, jak próbowałam ukryć łzy, odwracając się od niego i mówiąc, że nic się nie stało. Ale jeżeli nie jesteśmy w stanie pokazać swoich prawdziwych uczuć najbliższej nam osobie, to może nie wszystko jest w porządku…?”
Bądź prawdziwy
Alegoria maski jest jedną z najczęściej przywoływanych w artykułach psychologicznych. Nic dziwnego, bo świetnie przedstawia obraz człowieka współczesnego, który powinien być zawsze szczęśliwy, zawsze opanowany, zawsze idealny… Z drugiej strony jednak nie ma końca nawoływaniom w stylu „Bądź sobą!”, „Nie tłum swoich uczuć!”. To w końcu, którym sobą mamy być? Tym, który nie ma chwili słabości czy tym, który potrafi przyznać, że jest smutny i że chce mu się płakać?
Płacz w obliczu nieszczęścia i smutku jest charakterystyczny dla ludzi. Z oczu zwierząt również wypływają łzy, lecz trudno stwierdzić, czy na skutek emocji. Neurolog Michael Trimble w swojej książce „Why Humnas Like to Cry” twierdził, że w mózgu istnieją połączenia, dzięki którym reagujemy na bodźce emocjonalne i płaczemy. Według niego moment, w którym u człowieka rozwinęła się umiejętność płakania jest przełomowym w ewolucji. To moment, w którym reakcje człowieka urozmaiciły się – pojawiły się bardziej skomplikowane niż te, które były konieczne do przetrwania.
Łza nierówna łzie
Łzy kojarzą nam się głównie ze smutkiem, chociaż zdarza się nam także płakać ze szczęścia i wzruszenia. Po raz kolejny badacze dowodzą, że emocje to chemia, a przynajmniej łzy mają inny skład chemiczny, zależnie od tego czy to łzy smutku, radości, czy te które płyną nam z oczu, gdy kroimy cebulę.
Do czego służą nam łzy? Czy to tylko reakcja na różne sytuacje, a może nawet coś niezbędnego człowiekowi do zachowania dobrego stanu psychicznego?
Łzy oznaczają, że dzieje się coś ważnego…
Płacz nie jest codziennością dla większości z nas. Głównie dlatego się go wstydzimy, oznacza bowiem, że dzieje się coś innego niż zwykle, że coś silnie nas pobudziło. Naprawdę ciężko jest walczyć z potrzebą rozpłakania się. Dlaczego czasem potrzeba ta jest tak silna?
Odpowiedź brzmi – bo potrzebujemy płaczu. Pozwala nam on rozładować emocje, napięcie tkwiące wewnątrz nas. Duża ilość stresu często sprawia, że po prostu rozpada się mur, który budujemy wokół nas, aby nie wypuścić zbyt wiele „niewygodnych” dla społeczeństwa emocji na zewnątrz. Wiele osób łączy łzy z oczyszczeniem, przeżywaniem swego rodzaju katharsis. Traktujemy je często jak coś niechcianego, jak utratę kontroli, mogą być jednak naszym wybawieniem i nieść nam pomoc. My musimy jedynie dojrzeć do tego, aby ją przyjąć.
Teoria łez?
W Psychologii mówi się o dwuetapowej teorii łez. Schemat reakcji emocjonalnej rysuje się bardzo prosto:
POBUDZENIE – RÓWNOWAGA
Jedno przechodzi w drugie. Na pierwszym etapie, kiedy jesteśmy bardzo spięci, aktywny jest układ współczulny, następnie napięcie spada i uzyskujemy na powrót emocjonalną równowagę, czyli stan zdrowia psychicznego. Gdy jesteśmy w równowadze aktywny jest układ przywspółczulny, który zmniejsza aktywność organizmu i uspokaja nas.
Łzy pojawiają się, kiedy następuje tzw. odpuszczenie/poddanie się – sytuacja, w której szybko aktywność układu współczulnego zamienia się na aktywność układu przywspółczulnego. Dzieje się tak w wyniku nagłego spadku poziomu adrenaliny we krwi, co umożliwi równie gwałtowny spadek napięcia organizmu i naszego ciała.
Czy płacz oznacza, że dzieje nam się krzywda?
Niekoniecznie. Chociaż trudno to sobie wyobrazić, łzy mogą oznaczać, że stres dobiegł już końca. Wyobraźmy sobie to – nie raz widzieliśmy pewnie zgubione w supermarkecie dziecko, kiedy szukają rodziców są spięte, ale raczej nie płaczą, dopiero w momencie zobaczenia jednego z rodziców zaczynają płakać. Problemu już nie mam, więc skąd łzy? Mogą oznaczać w takiej sytuacji właśnie nagłe przejście z wysokiego stanu napięcia do stanu równowagi.
Płacz oczywiście może być komunikatem. Jednak powszechna wiedza o tym co może sygnalizować płacz jest bardzo uboga. Nie oznacza on jedynie tego, że jesteśmy smutni. Niesie za sobą wiele przekazów. Jeżeli jestem w stanie płakać przy Tobie i nie próbować te ukryć lub powstrzymać, to znaczy że ci ufam, że chcę, żebyś wiedział co czuję. Pokazując siebie od strony, którą inni uważają za słabszą, czyni nas silniejszymi – oczywiście nie dla każdego przeznaczona jest taka otwartość. Nie płaczemy przed szefem albo nauczycielem, ale odsłaniamy najgłębsze warstwy swojego umysłu najbliższym – przyjaciołom i rodzinie.
Łzy jako Apap dla duszy?
Łzy zostały dosyć dokładnie zbadane i wiadomo jest dzisiaj, ze substancje zawarte w łzach zależne są od powodu płaczu. Wszystkie łzy zawierają duże ilości oksytocyny – jest to hormon, który ma działanie znieczulające i uspokajające. To jak taki naturalny Apap dla duszy, dzięki niemu łzy sprawiają, że ciało uspokaja się i osiągamy emocjonalną równowagę płacząc.
A co się dzieje, gdy nie mamy tego znieczulenia? Często tłumienie w sobie płaczu i innych emocji jest związane z kulturą w jakiej żyjemy. Często zdarza się, że powstrzymujemy się od płaczu – „bo to niemęskie”, „bo nie wypada”, „bo muszę być silna dla dzieci”, „bo to wstyd”. Problem polega na tym, że jeżeli nie będziemy w stanie rozładować emocji dzięki płaczowi, zaczniemy w stanie stresu szukać innych sposobów – często nie płaczemy, ale wybieramy agresję.
Dlaczego płaczesz?
Jak więc odróżnić, kiedy człowiek płacze ze szczęścia, a kiedy radości? Skąd mamy wiedzieć, czy płaczemy, bo osiągamy równowagę i spokój, a kiedy dlatego, że jest nam przykro i nie możemy opanować emocji? Skąd wiedzieć, że brak płaczu oznacza, że wszystko jest OK? Ogólne przekonanie wśród psychologów i terapeutów polega na tym, że jeżeli pacjent potrafi płakać, to nie jest z nim aż tak źle.
Płacz w niektórych stanach emocjonalnych czy też chorobowych może nie przynosić ulgi, chociaż naturalnie ma właściwości terapeutyczne. Ważna jest przyczyna płaczu i otoczenie, w którym pozwalamy sobie na uwolnienie emocji.
Płacz może przynieść ulgę, gdy będzie przy nas ktoś, kto spróbuje nas zrozumieć lub doda nam otuchy, ale towarzystwo, które zacznie nas oceniać lub negatywnie zareaguje na nasze emocje sprawi, że nasze samopoczucie ulegnie pogorszeniu. Płacz może też być dla nas obciążeniem, jeżeli nie wynika on z reakcji na bodziec z zewnątrz (nerwową sytuację), lecz zaczyna się w wyniku np. rozpamiętywania przykrych wydarzeń.