Jak nauczyć dziecko dzielenia się?

Twoje dziecko między ludźmi — w żłobku, w przedszkolu, na przyjęciu urodzinowym kolegi, w parku, w brodziku dziecięcym na basenie… Jesteśmy otoczeni innymi ludźmi niemal cały czas, nawet gdy ich nie spostrzegamy. To w dzieciństwie zaczynamy rozumieć, że niektóre rzeczy należą do nas, a pozostałe do kogoś innego. Uczymy się bronić swojej własności przed obcymi… i dzielić się tym, co mamy. Ale czy my – rodzice, powinniśmy wpajać dziecku, że TRZEBA się dzielić? Zawsze? Wszędzie? Jak to jest z tym dzieleniem?

Zdrowe podejście do własności czy egoizm?

“Kiedyś na drodze do spokoju i szczęścia stanęła mi pewna matka. Stanęła dosłownie i dosłownie na drodze, bo kiedy jej dziecko zaczęło szarpać moją córkę, bo ta nie chciała jej oddać łopatki, którą się bawiła, matka zaczęła krzyczeć (tak, na moją córkę), upominając ją, że niegrzeczne dzieci nie mają kolegów i że trzeba się dzielić. Zdębiałam, bo mi by nigdy nie przyszło na myśl, żeby upominać cudze dziecko, chybachyba że by biło moje albo robiło mu krzywdę. Po drugie wychodzę z założenia, że wiek wiekiem, ale moja trzyletnia córka potrafi wyrazić swoje emocje, chęci i potrzeby w rozmowach z drugim trzylatkiem bez mediatora. To dzieci, ale przecież muszą się czasami komunikować między sobą bez rodziców, bawić się bez rodziców. Zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę TRZEBA się dzielić?

 

Same dzieci z pewnością mają czasami dylemat. Podzielić się czy nie, bo chociaż nasze dziecko jeszcze nie przełamało swojego ciastka na pół, ale bardzo lubi swojego kolegę, może się nad tym zastanawiać. W teorii możemy widzieć więcej niż dziecko, na przykład tęskny wzrok dziewczynki, kiedy inne dookoła wyciągają swoje nowe lalki i zaczynają się bawić, a ona nie może, bo nie ma lalki. Wiemy, że odpowiedź na pytanie: „czy trzeba się dzielić” jest jasna. Nie. Nikt nie ma obowiązku dzielić się swoimi rzeczami z innymi, ale w rzeczywistej sytuacji rozbudzają się w nas różne uczucia. To, że dziecko w danej chwili nie ma ochoty się dzielić, nie świadczy o nim źle, mimo że widok jednego młodego człowieka, dzielącego się z własnej woli z innymi zabawką lub jedzeniem grzeje serce.

Umiejętność dzielenia się nie jest wrodzona – uczymy się jej

Bardzo istotny jest wiek dziecka i etapu rozwoju, na którym już jest. Wytłumaczenie dwu- lub trzylatkowi, dlaczego dzielenie się jest ważne, w jaki sposób może wpływać na relacje i jaką radość może przynosić dzielącemu się, jest trudne. Ono dopiero zaczyna rozumieć, że coś jest jego, a co innego należy do jego brata lub kuzynki. Ma wtedy miejsce pewna przełomowa sytuacja – odkrycie własnej odrębności i granic w odniesieniu do reszty świata (mamy, taty, innych dzieci). Pojawia się też uczucie powiązana z tym, o czym wiemy, że jest „moje”. Ta rzecz, własność jest częścią naszego „JA”, które zaczyna się kształtować. Nie musimy mieć ochoty się tym dzielić. Właśnie nauczyliśmy się posiadać i nie wiemy jeszcze, czy wypuszczenie jakiejś rzeczy z rąk nie będzie oznaczało ich bezpowrotnej utraty.

Żeby móc się czymś podzielić, trzeba najpierw posiadać. Dzieci inaczej niż dorośli rozumieją posiadanie czegoś. Nie wiedzą jeszcze, że można posiadać rzecz w sensie prawnym, oczywiste jest jednak dla nich, że mają pewną kontrolę nad jakąś rzeczą, np. nad porzuconą zabawką znalezioną w pustej piaskownicy, patykiem podniesionym z ziemi. Nie powinno więc dziwić, że nauka dzielenia się, powinna być poprzedzone przyzwoleniem na pewną dozę egoizmu, cieszenia się z faktu posiadania. Specjaliści badający rozwój moralny dzieci są zdania, że dwulatki dzielą się nie dla siebie, ale dla dorosłych, żeby ich zadowolić. Powoduje nimi obawa przed ukaranie równie silnie, jak nadzieja na to, że otrzymają nagrodę, jeżeli spełnią oczekiwania rodziców. Potrzeba dzielenia się z własnej woli, dla własnej przyjemności i czerpanie radości z tego powodu pojawia się dopiero około piątego roku życia.

Nauka przez dobre skojarzenia

Pomyślmy o tym – lubimy robić rzeczy, które sprawiają nam przyjemność i kojarzą się z miłymi uczuciami. Co dzieje się, kiedy każemy się dziecku dzielić np. zabawkami podczas pobytu na podwórku? Często mówiąc, że wypada się dzielić i teraz nasz syn lub córka mają dać zabawkę koledze na chwilę, nie tworzymy wcale dobrych skojarzeń. Co oznacza dla dziecka podzielenie się? Przerwę w zabawie, utratę swojej własności na rzecz innego dziecka. Jest całkiem prawdopodobne, że taki nakaz ze strony rodzica dziecko odczyta raczej jako brak wsparcia dla niego prędzej, niż odczuje radość z dzielenia się i zrozumie, że i jemu może to sprawiać przyjemność.

Psychologowie dziecięcy często przypominają rodzicom, że podchodzą do kwestii dzielenia się zupełnie inaczej niż małe dzieci, które posiadanie rozumieją raczej jako rzeczywistą kontrolę nad danym przedmiotem i jego wykorzystywanie w konkretnym momencie. Ciekawym sposobem na zasugerowanie dzielenia się, będzie uświadomienie dziecku, że może się podzielić, kiedy skończy się bawić lub będzie chciało się pobawić inną zabawką i że sprawi to przyjemność drugiemu dziecku, zamiast słownego „odbierania” rzeczy naszemu dziecku na rzecz tego „obcego”.

Dzieci i ich plany

Specjaliści zwracają uwagę, że w będąc w sytuacji, w której jedno dziecko nie chce się podzielić zabawką, skupiamy się na obiekcie – dla nas nie ma on wielkiej wartości, dlatego mówimy „podziel się, pobawi się i odda”. Zabawka ta jest ważna dla procesu zabawy – czynności bardzo ważnej dla małego dziecka, które nie rozumie, dlaczego miałoby przerywać. W trakcie zabawy, gdy dziecko korzysta ze swojej bogatej wyobraźni, powstaje świat, którego nie możemy zobaczyć i zrozumieć, świat, w którym każda z rzeczywistych rzeczy, które dziecko wciągnęło do tego świata, może mieć wielkie znaczenie. Zakładanie, że jakaś rzecz, leżąca z boku jest niepotrzebna i ktoś inny może ją zabrać, może wywołać sprzeciw dziecka, nie dlatego, że jest ono samolubne, lecz dlatego, że dla niego ta rzecz ma znaczenie.

Może powinniśmy spróbować rozegrać taką sytuację w świecie dorosłych, żeby lepiej zrozumieć, co dzieje się w głowie takiego dziecka. Czy w jego sytuacji bardziej chcielibyśmy zatroszczyć się o siebie, czy zastanawiali się, co wypada zrobić? Wyobraźmy sobie, że siedzimy w kawiarni i surfujemy po Internecie, gramy w jakąś grę, czytamy książkę, gdy nagle pan lub pani ze stolika obok podchodzi, wyciąga nam z rąk komputer, telefon, książkę mówiąc, że my już długo z tego korzystamy, a on teraz też ma ochotę. Nikt z nas nie chce, żeby bez naszego udziału podejmowano decyzje o tym, że mamy się podzielić w tym momencie swoją rzeczą i dokładnie tak samo jest w przypadku dzieci. Dzielenie się może być przyjemne, gdy wynika z naszych potrzeb i naszej zgody oraz chęci.

Może więc zamiast groźnie i nieprzyjemnie brzmiącego ostrzeżenia „przecież wiesz, że trzeba się dzielić z innymi”, lepiej byłoby zapytać „czy myślisz, że mógłbyś pozwolić się pobawić koledze swoim samochodzikiem, kiedy przestaniesz go używać?”? Co ty o tym sądzisz, jako rodzic?