Często ulegamy złudzeniu, że odczuwanie szczęścia uwarunkowane jest obecnością życzliwych nam osób i ściśle zależy od tego, jak one się do nas odnoszą. Tymczasem najważniejszą kwestią powinno być dla nas to, jak sami siebie traktujemy. Jeśli chcemy, by świat był nam życzliwy, sami musimy być dla siebie dobrzy. Jeżeli sami będziemy w stanie siebie pokochać, wkrótce inni również dostrzegą nasze zalety.
W głowach wielu z nas pokutują różne bardzo szkodliwe schematy myślowe. Wiele z nich jest pokłosiem tego, co wynieśliśmy z domu rodzinnego oraz szeroko pojętych wzorców kulturowych. Jednym z takich niekonstruktywnych uproszczeń jest pogląd zakładający, że szczęście jest czymś, co pochodzi z zewnątrz. Swoją satysfakcję z życia uzależniamy od zarobków, sukcesów zawodowych, sympatii i podziwu innych osób oraz związków uczuciowych. Przez cały czas odkładamy swoje szczęście na bliżej nieokreśloną przyszłość: „kiedy już schudnę”, „gdy dostanę awans”, „kiedy znajdę miłość” itp. Tymczasem można być bogatym, kochanym i podziwianym człowiekiem, który wewnątrz czuje pustkę i wcale nie jest szczęśliwy. Wszystko zależy bowiem od tego, co myślimy o sobie, świecie oraz swoim życiu, a obiektywne czynniki wbrew pozorom schodzą na dalszy plan.
Drugim błędem, który popełnia wielu z nas, jest zaniedbywanie samych siebie. Od dziecka wmawiano nam, że dążenie do szczęścia i radości, wysokie mniemanie o sobie oraz pewność siebie są oznakami egoizmu i zakochania w sobie. Tymczasem nikt nas nie uszczęśliwi, jeśli sami się o siebie nie zatroszczymy. Bycie dla siebie dobrym nie świadczy o tym, że nie potrafimy wyciągać pomocnej dłoni do innych. Wprost przeciwnie – nie będziemy w stanie nikomu niczego ofiarować, jeśli nie będziemy mieli tego w sobie. Wiele osób tak rozpaczliwie poszukuje miłości, że wchodzą one w jeden związek za drugim, bez przepracowania popełnionych błędów. Panicznie boją się samotności i są przekonane, że tylko zainteresowanie ze strony drugiego człowieka może świadczyć o ich wartości. O wiele lepszym pomysłem jest jednak spędzenie trochę czasu sam na sam ze sobą i poświęcenie go na własny rozwój. W samotności o wiele łatwiej jest rozwijać swoje pasje i zainteresowania oraz nauczyć się czerpać przyjemność z własnego towarzystwa. Dopiero pokochawszy samych siebie, będziemy w stanie naprawdę kochać drugiego człowieka. Tylko osoba szczęśliwa i spełniona potrafi dawać szczęście komuś innemu. Kiedy wkraczamy w relację z nierozwiązanymi problemami oraz niską samooceną, często obarczamy sobą partnera, zamiast go wspierać i tworzyć związek, w którym panuje równowaga.
Jak być szczęśliwym człowiekiem? Warto zacząć od pracy nad przekonaniami na własny temat. Po pierwsze: dbanie o siebie, asertywność, pilnowanie własnego interesu i znajdowanie czasu na przyjemności oraz własny rozwój to nic złego. Wprost przeciwnie – dzięki takim rzeczom stajemy się spełnionymi, interesującymi osobami, które stanowią atrakcyjnych partnerów do interakcji dla innych. Poświęcanie się, zaniedbywanie własnych potrzeb i wieczne męczennictwo to żadne cnoty. Po drugie: warto znać swoje mocne strony i myśleć o sobie życzliwie. Tutaj zasada jest podobna: osoby pewne siebie i świadome własnej wartości są bardziej lubiane i doceniane przez innych. Nie należy czekać, aż ktoś z zewnątrz nas doceni i nauczy nas patrzeć na siebie życzliwym okiem. Sami musimy siebie pokochać i dopiero wtedy szukać związków z innymi.
Kolejną rzeczą, o której warto pamiętać, jest praca nad własnym nastawieniem do życia. Rzeczywistość rzadko jest jednoznacznie dobra lub zła. Wiele zależy więc od tego, jak my sami ją postrzegamy. Badania wielokrotnie wykazały, że jednym z podstawowych warunków szczęścia jest wdzięczność za to, co mamy. W każdej, nawet najgorszej sytuacji można znaleźć jakiś pozytywny aspekt. Warto nauczyć się zawsze dostrzegać i doceniać te dobre strony. Przykre doświadczenia mogą nas wzmocnić, dostarczyć nam cennych informacji (np. o intencjach osób z naszego otoczenia) oraz nauczyć nas czegoś cennego na przyszłość. Warto widzieć te kwestie w taki sposób, zamiast bez końca rozpamiętywać złe chwile.
Dobra wiadomość jest taka, że wdzięczności można się nauczyć. Wystarczy dobre nastawienie i odrobina samozaparcia oraz systematyczności. Należy wykonywać proste ćwiczenie: codziennie wieczorem, przed położeniem się spać myślimy o całym minionym dniu i znajdujemy trzy rzeczy, za które jesteśmy wdzięczni. Czasem będą to duże wydarzenia, takie jak awans w pracy, ale najczęściej będziemy musieli docenić drobiazgi: ładną pogodę, komplement od koleżanki z pracy, pyszną kawę itd. Dzięki takiemu zabiegowi dostrzeżemy, jak wiele jest w naszym życiu dobrych rzeczy, co przełoży się na większe poczucie szczęścia.
Na podobnej zasadzie można się nauczyć postrzegania samego siebie w bardziej pozytywnym świetle. Weź kartkę papieru i postaraj się wypisać przynajmniej dziesięć rzeczy, które w sobie lubisz. To mogą być cechy wyglądu („mam ładne oczy”, „mam zgrabne nogi”), charakteru („jestem empatyczny”, „jestem asertywna”) lub umiejętności („jestem świetnym kierowcą”, „piekę smaczne ciasta”). Pod spodem wypisz pięć osiągnięć, z których jesteś dumny. Takie ćwiczenie można wykonywać każdego dnia. Potrzebne nam będzie pudełko lub słoik, do którego będziemy wrzucali karteczki ze swoimi osiągnięciami (mogą być małe: „ugotowałem dla rodziny pyszny obiad i wszyscy mnie chwalili”, „napisałam kolokwium na 5” itp.). Dzięki temu w gorszy dzień zawsze można zajrzeć do tych zapisków i dzięki nim poczuć się ze sobą lepiej.