Mało kto wie, że chociaż współcześnie wzorem mężczyzny jest pan spokojny, o wyważonym charakterze, taki, któremu nigdy nie puszczają nerwy i który potrafi kontrolować swoje emocje, to wiele stuleci wcześniej ludzkie uczucia nie były powodem do wstydu. Już w greckiej literaturze Homer opisuje Odyseusza, który wracając do domu niejednokrotnie płakał. Zalewali się łzami średniowieczni rycerze – przecież stawiani za ówczesny wzór męskości – wzruszając się w ważnych dla narodu chwilach, podczas pojednań z ukochanymi.
I dziś mamy prawo do okazywania emocji – wszyscy bez wyjątku
Chociaż w praktyce we wcześniejszych wiekach powody wzruszeń były różne, dziś wielu mężczyzn mogłoby pozazdrościć tamtejszym facetom swobody w okazywaniu emocji. Dziś jednocześnie zachęcając do kochania życia i innych, ufania swoim uczuciom, obdzieramy z emocji wszystkich po kolei. Nie ważne już czy jesteś mężczyzną, kobietą czy nawet dzieckiem – w pracy, w szkole, wśród znajomych mamy być silni, szczęśliwi i stabilni emocjonalnie, popłakać możemy sobie za zamkniętymi drzwiami, schowani przed wzrokiem i słuchem wszystkich, chociaż… jak możemy w ogóle powstrzymać w sobie ludzkie odruchy, które są uważane za nie na miejscu, to w sumie powinniśmy.
Rewolucja przemysłowa – koniec wrażliwości, początek odczłowieczenia
Teraz facet ma być twardy – chłopaki nie płaczą – nie, nawet jeżeli kopnęli się w palec u nogi… Po prostu nie. Mężczyzna miał być twardy i odporny na porażki, tak, żeby w razie trudnej sytuacji był w stanie podtrzymywać na duchu rodzinę i pomóc jej stanąć na nogi. Ma to swoje zalety. Taka postawa była przeciwwagą dla postawy kobiety, która była jednostką wrażliwą w rodzinie i miała prawo do wzruszania się i płaczu. Taki podział ról wykształcił się po rewolucji przemysłowej.
Zgodnie z badaniami ponad 80% mężczyzn w wieku 18-35 lat nie chce okazywać uczuć w trudnych sytuacjach. Jeżeli więc zdarza się sytuacja taka jak np. śmierć kogoś bliskiego, rozwód, kłótnia – woli udawać, że nic się nie dzieje, zamiast pozwolić sobie na ujawnienie swojej wrażliwości.
Dojrzalsi panowie – w wieku od 30 do 40 lat – coraz częściej przyznają się do odczuwania silnych emocji, łez, a nawet pozwalają, by w naszej obecności zaszkliły im się oczy. A jeszcze pokolenie wcześniej, to byłoby nie do wyobrażenia, aby mężczyzna publicznie się rozkleił. Niewielu z nas widziało, żeby ojciec płakał. A płaczący mężczyzna to mocny widok, może właśnie dlatego, że ukrywają oni swoje emocje. Wiedząc, jak trudno jest im się przyznać do łez, można stwierdzić, że kiedy mężczyzna płacze publicznie, to musi mieć do tego poważny powód. Może się zdawać, że płaczący mężczyzna, że jest w sytuacji ostatecznej, w której nic nie da się już zrobić. W końcu panowie chcą mieć sytuację pod kontrolą. Są zadaniowi i działają tak długo, jak da się coś zrobić dla poprawy sytuacji.
Dlaczego płacz nie jest dla panów?
Osoba przeżywająca jakiś dramat publicznie w ogóle budzi wśród ludzi zakłopotanie. Może jesteśmy mniej skłonni do odczuwania empatii? Na ulicy, w tłumie, w sytuacji formalnej nie uznajemy ulegania emocjom. Mamy być zimni i nie zakłócać spokoju otoczenia. Publicznie płaczą przecież tylko dzieci, a obecnie i to jest niemile widziane. Emocje to coś, co mamy dla siebie i dla bliskich. Wszystko to, co prywatne powinno być pokazywane w przestrzeni prywatnej osobom nam bliskim.
Płacz jest naturalny – to jedna z form komunikacji niewerbalnej. Jest nie tylko informacją dla otoczenia, że coś jest nie tak – że coś nas boli albo że się boimy. Na co dzień wykorzystujemy płacz do manipulowania innymi – artyści do manipulowania widzami, żony do manipulowania mężami, często do manipulowania osobami naiwnymi w celu osiągnięcia korzyści.
Skutki blokowania emocji
Mężczyźni są zwykle bardziej wycofani, a przyczyną tej introwersji według naukowców może być właśnie blokowanie płaczu. Blokada ta dotyczy nie tylko łez, ale uczuć w ogóle. Mężczyźnie nie wypada opaść na kanapę i się rozryczeć. Nawet gdy zostanie zraniony, nie powinien pozwolić, by emocje brały górę. Łzy sprawiają, że mężczyźni czują skrępowanie. Łatwiej jest też grać twardziela, niż nosić serce na dłoni i narazić się na skrzywdzenie przez drugą osobę.
Płacz pełni funkcję terapeutyczną – pisaliśmy o tym tutaj. Odbieramy go jako osłabiający, bo opuszczamy na moment płaczu osłonę i pokazujemy swoje prawdziwe uczucia, tymczasem płacz jest oczyszczający. Kiedy już wypłaczemy się, łatwiejsze jest także poprawienie sobie humoru, które uniemożliwia nam tłamszenie w sobie uczuć i problemów.
Każdy, kto tłumi uczucia, będzie miał nie tylko problem z tym, aby poczuć się lepiej. Będzie też narażony na pojawienie się stanów lękowych i innych problemów psychicznych (np. pojawienie się oznak depresji). Czasami każdy wybucha. Wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy prawo do odczuwania silnych emocji.