Kłótnie o pieniądze — czy to o nie tak naprawdę chodzi?

Kłótnie w związku

XXI wiek w pełni — świat pracuje na wysokich obrotach, a my razem z nim. Od kobiet i mężczyzn oczekuje się, że będą aktywni zawodowo. Wielu osobom to właśnie pieniądze dają poczucie wolności niezależności. Można dzięki nim wyjechać, kupić to, o czym się marzy, nawet na jakiś czas sympatię innych i wrażenie szczęścia. Nic dziwnego, że tak istotna rzecz, jak zawartość naszego portfela może być jednym z głównych konfliktów w związku.

Terapeuci o powodach kłótni

Specjaliści, którzy dbają o kondycję psychiczną ludzi, uważają, że poza różnymi indywidualnymi sprawami (pasjami, przyjaciółmi, rodziną, codziennymi nawykami itd.) najczęstszymi powodami naszych sprzeczek, a często i poważniejszych kłótni są dzieci, seks i finanse. Paradoksalnie, to właśnie podczas kłótni o pieniądze naprawdę trudno zachować nam rzeczowy ton i porozmawiać spokojnie. Nie bez powodu, ponieważ osoby zajmujące się badaniem ludzkiej psychiki twierdzą, że kłótnia o pieniądze to w rzeczywistości kłótnia o uczucia.

Uspokajające? Zdaje się, że nawet całkiem. Może o tym porozmawiać…? Chwila, chwila… Właśnie ustaliliśmy, że te rozmowy nie są wcale łatwe.

Jak to jest z kobiecym materializmem?

Mężczyznom często nie przeszkadza wcale tak bardzo, jeżeli partnerka zajmuje się wychowywaniem dzieci, zachowaniem domu w czystości i gotowaniem. I w zasadzie, skoro partnerom to odpowiada, to czemu kobieta powinna czuć się źle, ponieważ nie pracuje? Ważne jednak, żeby zrezygnowanie z kariery dla rodziny było wyborem kobiety. Na świecie istnieje tyle modeli rodzin! W jednej pracują oboje, w innej tylko kobieta albo tylko mężczyzna. Czasami prowadzi się razem rodzinny biznes. Kobiety przeraża np. to, że jeżeli zrezygnują z pracy na potrzeby wychowywania dziecka, trudno będzie im potem wrócić do pełnienia obowiązków zawodowych czy nawet znaleźć pracę z dziurą w życiorysie.

Co ciekawe, sami chętnie przylepiamy łatkę materialistek paniom. Niektórzy z nas nawet uważają, że kobieta powinna oczekiwać wsparcia finansowego od mężczyzny, a jeżeli ten nie jest w stanie płacić na partnerkę albo, co gorsza, to ON jest na jej utrzymaniu, to mężczyzna staje się celem krytyków. Tymczasem wchodząc w poważny związek, decydując się na założenie rodziny, powinniśmy mieć już pewne wyobrażenie na temat tego, jak to powinno wyglądać. A my obserwując parę z zewnątrz, sami żyjąc w związku, powinniśmy się zastanowić, czy „jeżeli chciałbym, żeby partnerka zaczęła się dokładać do mieszkania, czy to by była w jakiś sposób ograniczająca prośba?”, „Nie przeszkadzałoby mi, gdyby mój mąż nie pracował, w końcu zajmuje się bardzo domem, czy powinnam oceniać innych?”.

Właśnie — nie powinniśmy oceniać.

Praca matka — pani domu?

Pytanie brzmi: „jak to widzę ja i mój partner”, bo to jak to widzi cała reszta świata, to już nie Wasze zmartwienie. Rzeczywiście, gdy okaże się, że Wasze spojrzenie na tę kwestię jest różne, pojawić może się nie lada problem. Może się okazać, że ona dużo wydaje i chce mieć swoje pieniądze, zamiast prosić partnera itd.

Często w sieci na forach dyskusyjnych można znaleźć wątki, pod którymi kobiety zastanawiają się, czy praca w domu lub opieka nad dziećmi jest zupełnie, jak „etat”, tylko że nikt za niego nie płaci. Interesujące — badania pokazują, że często większość obowiązków domowych i tak spada na kobietę, nawet jeżeli jest ona aktywna zawodowo i finansuje utrzymanie rodziny i domu. Między partnerami, którzy zdecydowali się zamieszkać razem, często powstaje kilka dorozumianych oczekiwań, np. że kobieta będzie gotować, bo zawsze to robiła w na początku relacji albo że mężczyzna będzie codziennie wychodził z psem, bo to w końcu jego pies.

Zawsze zakładamy coś z góry, przekonani, że taki jest właśnie naturalny porządek rzeczy. Tymczasem wchodząc w poważny związek, tworząc dom, warto na spokojnie usiąść i porozmawiać, jak to według nas powinno wyglądać. Nawet po tej rozmowie okaże się, że wiele rzeczy nie przewidzieliśmy, ale z pewnością zaoszczędzi nam ona nieporozumień.

Lęk i niepewność

Chodzi o to, żeby nie mieć problemu z aktualną sytuacją finansową swoją i swojego partnera. Bywa, że druga osoba, kiedy jest utrzymywana przez partnera, czuje się nieswojo, ograniczona, ale także narzucająca się ze swoimi potrzebami. Może być także tak, że zależność finansową odczuwamy jako upokorzenie, które sprzyja powstawaniu wielu różnych nieprzyjemnych przekonań, o tym, że nasz partner nie będzie miał do nas szacunku, przestanie nas kochać, że jesteśmy gorsi.

Brak pewności siebie może też sprawić, że staniemy się dla siebie złośliwi. Będziemy starali się upewnić samych siebie o własnej wartości, umniejszając naszego partnera. Brak zależności finansowej (tj. aktywność zawodowa obojga partnerów) ma podobno być sytuacją idealną, dlatego, że partnerzy są wówczas dlatego, że się kochają, a nie dlatego, że obawiają się, że nie będą mieli środków do życia lub na swoje przyjemności.

Jakie wnioski?

I teraz jak zwykle trudny moment rozważań — co powiedzieć parom, których związek cierpi z powodu odmiennego podejścia do finansów? Czy powiedzieć, że wszyscy muszą pracować? Nie. Jeżeli mąż ma dużo pieniędzy, chce, żeby jego żona nie pracowała, a ona uwielbia spędzać czas na rozwijaniu swoich pasji, którymi jest np. haftowanie i uprawianie kwiatów w zaciszu własnego mieszkania, to przecież nie ma w tym nic złego! Twoja narzeczona uwielbia wyścig pracowników o najwyższy szczebel w korporacji, a ty wolisz sobie dorabiać na barze kilka dni w tygodniu? Porozmawiajcie o tym. Macie dzieci, zarabiasz więcej niż partner, wolicie, żeby dzieci spędzały czas z Wami niż z nianią, a on nie ma nic przeciwko? Zróbcie to!

Boimy się być zależni nawet w najmniejszym stopniu. Chodzi o to, żeby się wspierać, a nie żeby za wszelką cenę udowadniać swoją niezależność. Najważniejsza jest szczerość i dyskutowanie swoich potrzeb i oczekiwań — bo wszyscy je mamy. Są ludzie, którzy mówią, że szczęśliwy człowiek wchodzi w związek bez oczekiwań. Każdy z nas ma jakieś oczekiwania, wyobrażenia przyszłości, cele, które otacza cała chmara mniejszych i większych zadań, których realizacja doprowadzi nas do tych celów.

Czy chcecie je realizować razem? Znajdźcie własny sposób na finanse we własnym związku:

  • Jedno wspólne konto na opłaty stałe i dwa oddzielne (co kto zarabia, to jego).
  • Subkonta „na przyjemności”, „na opłaty”, „na edukację”.
  • Jedna osoba zarabia, druga zajmuje się domem i dziećmi.
  • Jedna osoba utrzymuje dom, inna dorabia na przyjemności typu wakacje.

 

Wbrew pozorom o pieniądzach da się rozmawiać, mimo że nie jest to łatwe. Uważasz, że musicie zmienić coś w Waszym związku? Porozmawiajcie.