Wiele kobiet układa sobie życie ze wspaniałymi, dojrzałymi i odpowiedzialnymi partnerami. Ale równie wiele nie ma tyle szczęścia i co rusz trafia na mężczyzn, którzy bujają w obłokach i wciąż przypominają małych chłopców. Czym jest syndrom Piotrusia Pana i jak go rozpoznać?
Piotruś Pan to postać fikcyjna – bohater powieści pt. „Przygody Piotrusia Pana” autorstwa J.M. Barriego. Jest to chłopiec, który nigdy nie chce dorosnąć, ponieważ nie mógłby wówczas odwiedzać fantastycznej krainy zwanej Nibylandią. Przeżywa na tej wyspie wiele magicznych przygód, a także przewodzi grupą dzieci zwanych Zagubionymi Chłopcami.
Nazwa syndromu Piotrusia Pana nie jest przypadkowa. Cierpiący na niego mężczyzna bardzo nie chce stać się dorosły. Przeraża go odpowiedzialność i obowiązki, nie ma ochoty pracować, zarabiać pieniędzy czy zakładać rodziny. Zdecydowanie woli życie oparte na beztrosce i dobrej zabawie. Ma świadomość, że dorosłość wiąże się ze zobowiązaniami, troską o innych oraz licznymi problemami, z którymi nie ma ochoty się mierzyć. Ma tendencję do uciekania przed odpowiedzialnością i życia chwilą, jednak (podobnie jak dziecko) szybko się nudzi i zmienia zdanie. Od partnerki oczekuje, że będzie dla niego opiekunką i matką, która zaakceptuje go ze wszystkimi wadami i słabościami, będzie gotowa wszystko mu wybaczać i po każdym wybryku przyjmie go z powrotem z otwartymi ramionami.
Wiele kobiet przeżywa bolesne rozczarowanie, natykając się na takiego niedojrzałego mężczyznę. Na początku potrafi on być niezwykle uwodzicielski i czarujący. Organizuje spontaniczne randki, rozpieszcza swoją ukochaną i pozwala jej wierzyć, że życie z nim przypomina bajkę. Niestety, nie da się wiecznie funkcjonować w świecie romantycznych uniesień. Po fazie radosnych, wypełnionych zabawą początków relacji przychodzi zderzenie z rzeczywistością. Okazuje się, że książę z bajki nie wie, skąd biorą się chleb oraz papier toaletowy, nie zawiezie samochodu na przegląd i nie będzie pamiętał o terminie zapłaty abonamentu za internet.
Wbrew pozorom, „Piotruś Pan” nie zawsze unika poważnych związków. Choć dla dojrzałej, odpowiedzialnej osoby małżeństwo jest niezwykle ważnym zobowiązaniem, dla dorosłego dziecka kojarzy się ono przede wszystkim z porywami namiętności, przyjemnością oraz zabawą. Niedojrzali mężczyźni często decydują się na ślub pod wpływem chwilowego impulsu, upatrując w tym wydarzeniu przede wszystkim wyjątkowego, romantycznego przeżycia. Nie do końca zdają sobie sprawę z tego, z jakimi oczekiwaniami wiąże się związek małżeński i nie mają najmniejszego zamiaru ich spełniać. Życie z taką osobą nie jest łatwe: nie można na niej polegać, ponieważ nie będzie w stanie zrobić domowych zakupów, nie zapłaci rachunków ani nie będzie pamiętała o umówionym spotkaniu. W takiej sytuacji wszystkie obowiązki i cała odpowiedzialność za prawidłowe funkcjonowanie domu spadnie na drugiego partnera. Będzie on dla swojego małżonka bardziej jak rodzic, który jest w stanie sam o wszystko się zatroszczyć. Czy oznacza to, że związek z „Piotrusiem Panem” zawsze jest drogą przez mękę? Niekoniecznie, ponieważ jest wśród nas mnóstwo osób o bardzo rozwiniętym instynkcie opiekuńczym, którym nie będzie przeszkadzała asymetria w relacji. Taka osoba może rozczulać się nieporadnością partnera, z radością się o niego troszczyć i dzięki temu czuć się ważna i potrzebna. Idylla trwa do momentu, w którym z jakiegoś powodu powinna nastąpić naturalna zmiana ról: np. w wyniku choroby lub tragedii życiowej. Wówczas wychodzi na jaw, że ktoś, z kim taka osoba ułożyła sobie życie, jest kompletnie nieodpowiedni do tej roli.
Największym kryzysem w życiu „Piotrusia Pana” bywają narodziny dziecka. Powiększenie rodziny oznacza definitywny koniec dzieciństwa, na co kompletnie nie jest przygotowany. Prawdopodobnie będzie uciekał prze obowiązkami związanymi z opieką nad potomstwem lub będzie je wypełniał wyłącznie wtedy, gdy partnerka pokaże mu je „palcem”. Chętnie weźmie na siebie zadania związane z dobrą zabawą, ale zupełnie nie będzie w stanie wyznaczać granic i zapewniać dziecku bezpieczeństwa. W późniejszych latach niejednokrotnie zdarzy mu się zapomnieć o wywiadówce lub meczu, w którym będzie grało jego dziecko. Pociechy szybko nauczą się, że na takim ojcu nie można polegać.
Czy cierpimy na syndrom Piotrusia Pana z własnej winy? Czy jest on wynikiem świadomej decyzji o pozostaniu dzieckiem na zawsze? Nie do końca. Psychologowie uważają, że źródłem tego rodzaju problemów jest dzieciństwo oraz styl wychowania stosowany prze rodziców. Często bywa tak, że nie mieli oni czasu dla swoich dzieci lub sami byli na tyle niedojrzali, że nie potrafili przekazać im odpowiednich wartości. Wielu rodziców kocha swoje dzieci, ale robi im krzywdę, rozpieszczając je i chroniąc je przed jakąkolwiek odpowiedzialnością. Młodzi ludzie, którzy nie musza przestrzegać żadnych zasad i nie mają jakichkolwiek obowiązków, często wyrastają na nieporadnych, nieprzystosowanych do życia dorosłych. Takie osoby po prostu nie miały odpowiednich warunków do dojrzewania.