Żałoba – jest nam potrzebna

Czy myślisz czasami o śmierci? Wielu z nas się jej obawia – nie tylko własnej śmierci, ale przede wszystkim straty ukochanych. Ludzie żyjący naokoło są częścią nas. Nasze relacje zmieniają naszą osobowość, tworzą nas. Nie dziwi więc fakt, że śmierć drugiej osoby odczuwa się tak, jakby ktoś wyrwał nam kawałek serca. Odczuwamy pustkę, której nie potrafimy zapełnić. Mamy wrażenie, że żałoba to zły okres, pełen smutku – tymczasem proces ten pomaga nam się pogodzić ze stratą i odzyskać równowagę emocjonalną – innymi słowy: jest nam potrzebny.

 

Dlaczego to musi tak boleć?

Nie trzeba być wyspecjalizowanym psychoterapeutą, żeby wiedzieć, że większość z nas nie chce cierpieć, nie chce odczuwać smutku. Według psychologów wiąże się z tym jedna z bardzo popularnych reakcji na stratę – dążenie do jej anulowania lub kompensacji. Jest to bardzo wyraźne w sytuacji zawodu miłosnego – często ci, którzy cierpią z powodu rozstania, starają się zaprzeczyć jak najszybciej wyjątkowości poprzedniego związku. Chcemy udowodnić sobie, że nie ma czego żałować, ponieważ nie potrafimy przyznać się przed sobą, że ta sytuacja sprawia nam ból.

Warto pamiętać, że żałoba nie występuje jedynie tam, gdzie relację z drugą osobą kończy śmierć, chociaż najczęściej w tym kontekście wypowiada się to słowo. Odnosi się ono także do uczuć pojawiających się w przypadku odejścia drugiej osoby w inny sposób – zerwania znajomości, kłótni, która zakończyła związek.

Bywają też równie często sytuację, w których osoby przeżywają stratę zbyt intensywnie. Smutek zaczyna być uzasadnieniem zamknięcia się w sobie i odsunięcia od świata. Paradoksalnie długotrwałe i silne przeżywanie straty może być bezpieczniejsze dla osoby, która straciła bliskiego – otwarcie na własne uczucia i przeżycia pozwala analizować swoje stany emocjonalne i sytuację.

Inne sposoby radzenia sobie ze stratą niż bolesne i autentyczne jej przeżycie – odbycie żałoby — mają destrukcyjne konsekwencje.

Zdejmujemy różowe okulary

Chociaż mawia się, że „różowe okulary” przesłaniają nam rzeczywistość na pierwszych etapach rozwoju związku, to jest troszkę prawdy w tym, że dopiero po rozstaniu, kiedy zaczniemy zastanawiać się nad naszym związkiem, jesteśmy w stanie na niego spojrzeć z dystansu. W trakcie jego trwania odsuwamy od siebie myśl, że coś nam nie odpowiada, że coś nie gra – w końcu każdy z nas chce, żeby wszystko było w porządku i żeby wszyscy byli szczęśliwy. Z wątpliwościami jest tak, że docierają do nas często po dłuższym czasie. Na początku ewentualne wady drugiej osoby przesłaniają nam emocje, wmawiamy sobie, że dopasowanie jest możliwe w obliczu tego wspaniałego uczucia miłości.

W końcu jednak zaczynamy dostrzegać, że przecież musiał być jakiś powód, dla którego związek się rozpadł i powoli zaczynamy się oswajać z nową rzeczywistość, widząc nasz poprzedni związek w zupełnie innym świetle.

Ze śmiercią jest podobnie

Jej zrozumienie i zaakceptowanie jest jeszcze trudniejsze. Nic nie jest bardziej ostateczne, a przez to tajemnicze i budzące lęk w człowieku.

Próbujemy się z nią oswoić w trakcie życia na różne sposoby — religia, wiara w życie po śmierci, reinkarnację, a ostatecznie samo szukanie sensu w życiu, jest próbą pokonania strachu przed śmiercią – próbujemy żyć „za coś” albo „dla czegoś”. Świat, w którym każdy może umrzeć w każdej chwili burzy w nas poczucie bezpieczeństwa. Wielu z nas myśli czasami o śmierci – o tym, czy coś nas po niej czeka, jaka jest, kiedy nas czeka i co oznacza, ale niewielu budzi się codziennie ze świadomością jej nieuchronności i braku możliwości jej kontrolowania, które podważają istnienie sensu życia, w które usilnie chcemy wierzyć.

Warto na tym etapie zaznaczyć, że żałoba nie dotyczy jedynie rozstania czy śmierci bliskiego. Związana jest z utratą, to strata czegoś cennego, do czego jesteśmy przywiązani sprawia, że zaczyna się proces żałowania. Może to być utrata bliskiej osoby, sprzedaż domu rodzinnego, wyprowadzka z ukochanego miasta, zgubienie cennego przedmiotu, który przypomina nam o bliskim lub ważnym wspomnieniu.

Jak długo trwa żałoba?

Osobom w stanie żałoby, może się zadawać, że ten ból i pustka już zawsze będą w nas. Odnosimy wrażenie, że żałoba utrudnia codzienne życie, bo odsuwamy się od świata, zamykamy się na dialogu ze swoim JA – rozmawiamy ze sobą o swoich emocjach, relacjach, bólu i poglądach. Dla osób przeżywających żałobę charakterystyczne jest także przekonanie, że cierpienie jest potwierdzeniem istnienia więzi z drugą osobą i że jak długo czujemy żal, to więź ta w pewien sposób się utrzymuje i nie znika – jest ostatnią nicią wiążącą nas z osobą, która odeszła. Obawiamy się, że ta więź lub co gorsza (!) pamięć zacznie znikać, gdy przestaniemy odczuwać smutek lub nawet radość. Szczęście zaczynamy odbierać jako zdradę pamięci zmarłej osoby.

Traktowanie żałoby jako sposobu zachowania osoby przy sobie jest odmową pogodzenia się ze śmiercią.

„Żałoba jest ceną miłości”

Słowa te pochodzą od psychiatry Colina Murray’a Parkes’a, który twierdził, że żałoba pojawia się tam, gdzie istniało przywiązanie do drugiej osoby. Dzięki tym słowom łatwiejsze jest zrozumienie, że żałoba nie jest stanem patologicznym, który trzeba wyleczyć – jest jak najbardziej naturalnym zjawiskiem. Trzeba ją przejść. Ucieczka od niej – częsta próba poradzenia sobie z rozpaczą – jedynie odracza żałobę w czasie.

Kojarzymy ten proces ze smutkiem, płaczem, rozpaczą często zapominając, że na żałobę składa się o wiele więcej emocji – złość, poczucie winy, nienawiść, tęsknota… Każdy przechodzi go na swój sposób, dlatego jest ona w każdym przypadku jedyna w swoim rodzaju. Psychologowie uważają, że jedną z najtrudniejszych rzeczy jest pozwolenie sobie na odczuwanie wszystkich tych emocji, których nie chcemy uwalniać, których się wstydzimy lub których nie chcemy pozwolić sobie odczuwać.

Oferta leczenie depresji

Unikanie żałoby

Podkreślono już niejednokrotnie w artykule, że często człowiek stara się odsunąć od siebie smutek i próbuje nie przeżywać żałoby. Chowamy przedmioty należące do zmarłego, rzucamy się w wir obowiązków lub robimy różne szalone rzeczy – próbujemy zapomnieć o stracie. Możemy w tym celu próbować kontrolować swoje zewnętrzne otoczenie, ale co zrobić, żeby zapanować nad swoim wewnętrznym głosem i emocjami, które przypominają nam o stracie?

Columbia Engineering i Columbia University Irving Medical Center opublikowały badania dotyczące tej kwestii w 2018 roku. Wynika z nich, że potrafimy unikać żałoby poprzez podświadome kontrolowanie swoich mentalnych stanów – nie pozwalamy na pojawianie się spontanicznych myśli o doznanej stracie.

Dlaczego taki mechanizm ostatecznie nie prowadzi do uniknięcia cierpienia? Takie podświadome działanie wymaga bardzo dużo energii. W efekcie jej nadmiernego wykorzystywania „niechciane” myśli i tak przedostają się do świadomości.

Odraczanie przeżywania żałoby ma funkcję obronną – chowa przed nami rozpacz, kiedy nie jesteśmy jeszcze gotowi na zmierzenie się z trudną sytuacją. Ten mechanizm pozwala się nie załamać i funkcjonować dalej z dnia na dzień.

Możesz pozwolić na to, żeby czas zwolnił

Często odmawiamy sobie czasu na prawdziwe przeżywanie żałoby, bo świat dalej pędzi, bo codzienność, bo bliscy/znajomi/dzieci potrzebują pomocy, bo praca, bo inne zobowiązania…

Najważniejsze jest jednak, żeby umożliwić sobie konfrontację z emocjami, które się w nas wzbierają. To naturalne, że pojawią się obezwładniające uczucia rozpaczy i tęsknoty, które bić będą się z chęcią pójścia naprzód i stawiania nowych celi. Jeżeli jednak pozwolimy sobie na odczuwanie tych wszystkich emocji, z czasem organizm będzie coraz bliżej odzyskiwania równowagi. Życie po stracie nigdy nie jest takie samo jak wcześniej. Wzbogaca jednak naszą inteligencję emocjonalną i pomaga nam radzić sobie z przeciwnościami losu w przyszłości.