Wiele osób radzi nam, żeby przekuć swoją pasję w pracę, czerpać zyski z realizacji swoich marzeń, bo ponoć to ma sprawić, że w pracy nie będziemy się męczyć. Czy jest to dobra porada? Czy tancerka powinna zostać instruktorką tańca, ktoś, kto lubi grać w gry, ma szukać pracy jako informatyk, a osoba lubiąca gotować, powinna zatrudnić się w knajpie?
Praca marzeń? A może tylko praca z elementami marzenia?
Oczywiście nie chodzi o to, żeby osoba kochająca fotografowanie strzelała zdjęcia w drodze do piekarni po bułki, w biurze, odbierając dzieci ze szkoły i w ogóle bez przerwy. Chodzi o podejście do życia. Prawda, jak zwykle różni się od wyobrażeń. Często podsumowując czyjeś marzenia, pozwalamy sobie na uproszczenia. Przykład? Nasz kolega żegluje, uwielbia wypływać na morze sam, słuchając tylko własnych myśli i szumu wody, walczy z żywiołem. Żeby zarobić na życie, organizuje rejsy turystyczne, za czym niespecjalnie przepada. Nie lubi hałasu, turystów popijających piwo w promieniach letniego słońca. My pytamy: „ale o co chodzi? Przecież pływasz, to chyba musisz być najszczęśliwszym człowiekiem na świecie – to twoje marzenie!”. Tylko że… to nie było spełnienie marzenia. To jakby utalentowany kucharz, skręcał tortille w KFC – to też gotowanie, co nie?
Chociaż nie zaprzeczamy, że praca może sprawiać przyjemność i że można ją lubić, warto zastanowić się, dlaczego człowiek ją podejmuje? Główną motywacją są pieniądze. Nie oszukujmy się, niewiele jest osób, które gdyby nagle będąc obdarzonymi kwotą, która pozwoliłaby im żyć dostatnio do końca życia, zdecydowałyby się na kontynuowanie pracy w sklepie za kasą, jako kelnerzy, księgowe, nauczyciele itd. Robienie tego, co naprawdę się kocha, jest przywilejem niewielu. A zresztą przy dużym nacisku ze strony innych osób (np. sponsorów inwestujących w nasze marzenie) i stresie, wypalić może się nawet ten, który myśli, że zarabia na życie realizacją swojego marzenia. Tym, którzy póki co nie znaleźli pracy swoich marzeń, część psychologów i trenerów motywacyjnych radzi zdobyć pracę, która nie wpływa silnie na pozostałe sfery naszego życia.
Życie zawodowe jedną drogą, a życie prywatne jeszcze inną drogą
Praca jest niewątpliwe ważnym elementem naszego życia – spędzamy tam około 8 godzin dziennie, niektórzy nawet więcej! Jednym z nas się to podoba, inni mają z tym problem. Najlepiej jest wybrać pracę, w której funkcjonować będziemy w zgodzie z sobą. Chodzi o to, aby obowiązki nie zmuszały nas do rezygnowania z siebie, naruszania naszych przekonań lub zmniejszenia komfortu życia.
Więc jak to zrobić? Jeżeli jesteśmy zainteresowani stałym rozwojem, można zastanowić się nad pracą w korporacji, która zmusza pracowników do stałego formułowania sobie nowych celów i ich realizacji. Jeżeli zaś wolimy spokojną pracę, w której zadania będą powtarzalne, a ryzyko niskie, wybrać powinno się np. pracę w bibliotece, sklepie czy innym miejscu, w którym brak określana konkretnych celów jest akceptowalny. Tak samo jest ze stawką – jeżeli jesteśmy zwolennikami reguły „czy się stoi, czy się leży, wypłata się należy…” lepiej wybierzmy pracę z odpowiadającym nam podstawowym wynagrodzeniem, jeżeli zaś jesteśmy urodzonymi sprzedawcami i wiemy, że jesteśmy w stanie zmotywować się, aby sięgać po więcej w pracy prowizyjnej, lepiej wybrać ofertę, która da nam taką możliwość.
Podsumowując, chodzi o to, żeby jak najlepiej określić swoje potrzeby związane z pracą i wybrać stanowisko, na którym nie będziemy się męczyć. Osoby ambitne mogą szybko irytować się na stanowiskach, na których będą miały niski zakres odpowiedzialności i możliwości podejmowania decyzji, za to ci, którzy wolą w spokoju i bez pośpiechu wykonywać swoje obowiązki, mogą nie podołać stresowi związanemu z podejmowaniem decyzji lub pracą pod presją czasu.
Wielkie idee, prosta rzecz – pieniądz
Dziś wielu pracodawców próbuje motywować pracowników. Motywacja to nie tylko owocowe wtorki, pakiet sportowy, premia i praca „w młodym i dynamicznym zespole”. Pracodawca i firma to nie tylko to biuro, do którego przychodzisz na osiem godzin, odbijasz się i wychodzisz. To marka. To prestiż. A przynajmniej specjaliści od employer brandingu (kreowania wizerunku pracodawcy) chcą, żeby pracownik czuł się dumny, że pracuje właśnie w tej firmie.
Poczucie misji, dumy z wykonywanych obowiązków i tego, że nasza praca zmienia świat jest ważne. Może nawet będzie dobrze, jeżeli w to uwierzymy. Co więcej, może to nawet jest prawda, jednak dla swojego zdrowia nie wolno zapominać, że do pracy idziemy, żeby zarabiać, a nie po to, by zbawiać świat. Pozwoli to, chronić nam swoją psychikę, nie wyniszczać zdrowia fizycznego i psychicznego w imię idei.
Uważaj, aby nie zostać niewolnikiem
Człowiek przyzwyczaja się do swojego miejsca pracy. Pracując w nim przez dłuższy czas, pielęgnujemy w sobie przekonanie, że nasza praca jest fajna, bo płacą, bo można się rozwijać – szef wysyła na szkolenia, na wyjazd integracyjny, a w środę po pracy wszyscy wychodzą razem na piwo, bo szef zaprasza. Jeszcze raz podkreślamy – nie ma nic złego w tym, że lubimy nasze miejsce pracy, jednak pamiętajmy, że zespół, w którym pracujemy, jest ukierunkowany na zarabianie pieniędzy. Wtorki z owocami i pizza na lunch raz na kwartał jest po to, żebyśmy dalej chcieli zarabiać pieniądze dla tej właśnie firmy, a nie innej.
Natomiast praca powinna zapewniać nam środki do realizacji swoich potrzeb poza pracą. Jeżeli to, co robimy zawodowo, to nasza pasja, z pewnością będziemy chcieli rozwijać nasze zdolności po godzinach. Jesteś instruktorem nurkowania? Zapewne wybierzesz się na drugi koniec świata nurkować za własne środki, żeby zdobywać nowe doświadczenia, zamiast czekać na to, aż szef szkoły nurkowania, w której pracujesz, wielkodusznie Cię tam wyśle.
Dobrze jest być tak pewnym swoich kwalifikacji i możliwości, żeby być w stanie powiedzieć, że posiadasz takie niematerialne zasoby, żeby w każdym momencie pracować gdzieś indziej lub robić co innego, jeżeli uznamy, że pracodawca wymaga od nas postępowania niezgodnie z sobą albo że praca wycieńcza nas psychicznie.