Problem zaczyna się gdy jedzenie przestaje służyć uzupełnieniu energii do funkcjonowania i zmienia się w nieodpartą chęć zjedzenia czegoś (przeważnie wysokokalorycznego).
Początkowo przejadanie zdarza się z rzadka, łatwo je wytłumaczyć, potem coraz częściej, z czasem przestają działać wymówki, że coś było takie pyszne. Pojawiają się dodatkowe kilogramy ciała i próby odchudzania. Na tym etapie osoby objadające się kompulsywnie zaczynają się intuicyjnie czuć, że „coś jest nie w porządku” ze sposobem w jaki jedzą… a zwykle jedzą w samotności, bez świadków, z uczuciem wstydu, złości lub poczucia winy.
Taka sytuacja trwa czasem latami, apetyt zamienia się w chorobę, życie zaczyna kręcić się wokół jedzenia, diet, odchudzania i znowu jedzenia.
Osoby jedzące kompulsywnie nie wiedzą dlaczego właściwie rozpoczynają jedzenie, gdy przecież nie czują głodu. Mówią o chęci zjedzenia czegoś, „smaku na coś”, nudzie, chęci zajęcia się czymś, pustce, stresie. Czasem o niepokoju, który ustępuje gdy jedzą lub są najedzone. To wskazuje na
psychologiczne podłoże kompulsywnego objadania się
w odczuciu osób objadających się jedzenie tłumi emocje i łagodzi stres
Wraz z upływem czasu w procesie sensorycznego uczenia się dochodzi do sytuacji, w której automatyczną reakcją na stan podwyższonego napięcia czy lęku staje się jedzenie, które wydaje się pełnić rolę "narkotyku" pozwalającego zapomnieć o nieprzyjemnych przeżyciach, uczuciach czy ważnych decyzjach do podjęcia. Jedzenie staje się więc bardzo silną nagrodą i pocieszeniem. Staje się też niestety jednocześnie przyczyną cierpienia.
Po sesjach kompulsywnego obżarstwa pojawia się na ogół poczucie winy spowodowane nie tylko samymi napadami, i brakiem kontroli, ale także wynikającymi z nich problemami natury zdrowotnej, takimi jak nadwaga czy otyłość.
Niejednokrotnie osoby objadające się mają za sobą bardzo trudne i bolesne doświadczenia.